wtorek, 26 kwietnia 2016

Przyjaźń..? Na szczęście szybko się zakończyła :)

Cześć wszystkim! Dzisiaj chciałam wam opowiedzieć o moich byłych "przyjaciółkach". Ta notka nie będzie wesoła, o kosmetykach czy innych takich podobnych. Raczej będzie to pewnego rodzaju zwierzenie. Osobiście mi już złość, gniew czy choćby smutek przeszły. Moi najbliżsi uzmysłowili mi, że nie warto zadawać się z kimś, a tym bardziej marnować na kogoś takiego czas kiedy nie są oni tego warci. Życie jest za krótkie na złe znajomości. Zanim zacznę chciałabym abyście się wypowiadali jeśli macie odmienne zdanie, albo jeżeli mnie popieracie. Moi oraz nasi wspólni znajomi są wszyscy po mojej stronie, co pozwala mi wierzyć, że postąpiłam słusznie.
Moja przygoda z Wrocławiem zaczęła się wraz dwoma "przyjaciółkami". Z jedną znałam się od podstawówki, z drugą znajomość zaczęła się w liceum. Wszystkie trzy szłyśmy na studia do jednego miasta, więc wynajęłyśmy razem mieszkanie. Mają na imię N i P. Tak będzie mi łatwiej mi opowiadać. Dodam, że w tym mieście miałam swoje własne mieszkanie po babci, ale w tym czasie zamieszkiwał je mój brat ze swoją dziewczyną. Jak sami rozumiecie nie chciałam z nimi mieszkać, tym bardziej, że nie przepadałam za jego dziewczyną i pewnie nasze wspólne mieszkanie okazałoby się udręką. Mogłam sobie pozwolić na studenckie mieszkanie, gdyż moja babcia była fundatorem wszystkich opłat, a to co sama zarobiłam mogłam przeznaczyć na swoje przyjemności.
Nasze pierwsze mieszkanie okazało się niewypałem. Ciągle się coś psuło, żadnych imprez bo wredni sąsiedzi..atmosfera między nami też nie była za dobra. Każda miała swoje nawyki z domu, każda chciała mieszkać po swojemu, musiało minąć trochę czasu aż nauczyłyśmy się mieszkać ze sobą. Drugie mieszkanie było super ! Ładne a zarazem studenckie, przeżyło ono wiele fajnych domówek i wiele ciekawych, wspólnych wieczorów. Ale tam zaczęły wychodzić ogromne różnice w naszych charakterach i wiele nieścisłości..Panna N zerwała z chłopakiem, zrobiła się nieprzyjemna i zaczęłam rozumieć dlaczego jej chłopak po prostu miał jej dość. Często kłóciłyśmy się o takie pierdoły jak: grzebanie w mojej szafie, układanie moich rzeczy po swojemu, ona nie lubiła myć naczyń, więc często stały całe stosy itp Raz kłótnia była dość duża..Moja mama trafiła do szpitala, musiała przejść operację, ja wtedy jeździłam między jednym domem a drugim. Tu studia, a tam chora babcia potrzebująca opieki. N wściekła się na mnie, że nic nie robię w domu, że śmieci niewyrzucone itp. Ja na prawdę nie miałam wtedy do tego głowy. Już wtedy przyszło mi na myśl aby się wyprowadzić, bo relacja między nami nie była zbyt dobra i w sumie ją nigdy nie nazwałam przyjaciółką, raczej jedynie dobrą koleżanką. Pochodziła ona z bogatej rodziny, została wychowana na egoistkę i hipokrytkę, ale nie tłumaczy ją to z każdego zachowania. A P..ona była przyjaciółką, mogłyśmy o wszystkim porozmawiać, chociaż ma pewną wadę..jest pionkiem w rękach N. Co N powie tak P robi, niestety dziewczyna nie miała swojego zdania. P była najbardziej lubianą dziewczyną w liceum..zmieniło się to kiedy zachowanie N przeszło na P. Obecnie straciły wiele koleżanek.
Przyszedł czas aż mój chłopak się do nas wprowadził, co absolutnie nie utrudniło naszych stosunków, a wręcz było weselej. A P zaczęła chodzić z moim kolegą. Potrzebowaliśmy więc większego mieszkania. Trafiło nam się śliczne i duże mieszkanie. Było fajnie. Jednak nawet ich związek nie przetrwał kiedy non stop wtrącała się do niego N. Szkoda. Mieszkaliśmy tam 2,5 msc. Wtedy zmarła moja babcia, skończyły się pieniądze a mnie nie było stać na studiowanie dzienne. Jedyne rozwiązanie to przenieść się do swojego mieszkania, do brata(ułatwieniem było to, że już wtedy od kilku miesięcy nie był ze swoją dziewczyną). Oznajmiłam wszystkim, że się wyprowadzam z chłopakiem, miałam im kogoś znaleźć na swoje miejsce przez 1,5 msc i wtedy także płaciłam swoją część. Znalazłam, ale co z tego, jak po miesiącu mojego szukania one też postanowiły się wyprowadzić. Był wtedy spory problem z właścicielem, wzięliśmy wspólnie internet, musieliśmy naprawić kran itp. Wszystko zostało na mojej głowie. Ale się udało. Ja poszłam na swoje mieszkanie, one znalazły sobie inne. Od tamtej pory nie odzywają się do mnie. Uważają, że pieniądze to nie wymówka aby się wyprowadzać, że zostawiłam je same. Ja do tej pory płacę za internet, którego nie potrzebuję, obecnie mamy dwa na mieszkaniu..Próbowałam zaprosić je na parapetówkę itp. Niestety jestem ich wrogiem. Po śmierci babci miałam wiele problemów i wtedy przyjaciółka byłaby jak złoto, no ale na nie nie mogłam liczyć. Czy moja wyprowadzka była przegięciem? 1,5 miesiąca to za mało czasu dla nich czy co się takiego wydarzyło..? Nie pojmuję tego, ale przestałam się tym przejmować i dobrze mi z tym, a od kiedy z N nie mam kontaktu jakimś dziwnym trafem mam lepszy kontakt z innymi naszymi znajomymi. Przypadek ? :P
Pozdrawiam was wszystkich, gratulację dla wytrwałych, że dotrwali do końca tak długiego tekstu, czekam na komentarze i obiecuję także, że kolejne notki będą krótsze i bardziej kolorowe. Buziaki ;)

Odgrzebanie bloga


Dzień dobry. Ile lat minęło od napisania ostatniej notki ? 2, a może 3, a może i więcej..Chciałam wtedy stworzyć bloga o sobie, o kosmetykach i rzeczach, które używam i o tym co mnie otacza a co jest związane z moim życiem. Nie wiem dlaczego przestałam pisać. Może dlatego, że poszłam na studia i wtedy moje życie zaczęło pędzić do przodu i po prostu o nim zapomniałam. 
Wiele się zmieniło przez ten czas. Wyszło na jaw, że najbliższe przyjaciółki są zawistne i inny człowiek się dla nich nie liczy. Poznałam mnóstwo ciekawych i kochanych, bliskich mi osób, a także przeprowadziłam się na swoje mieszkanie. Obecnie mieszkam z bratem, chłopakiem i naszym, nowym pieskiem. A studia ? Kończę właśnie 3 rok, jestem w trakcie pisania pracy licencjackiej i liczę, że życie pozwoli mi zrobić także magistra.
Postaram się pisać częściej i więcej wam opowiedzieć. Jest to blog o którym nikt nie wie z moich bliskich i w sumie tak bym wolała by pozostało. Dlaczego ? Hmm. Jeżeli wyleję moje niektóre myśli w internecie to coś zmieni w rzeczywistości ? Nie. Jedynie, niekiedy mogę poczuć się troszkę lepiej, kiedy się niektórymi sprawami z wami podzielę. A bliscy wiedzą wszystko, nie wstydzę się niczego, ale bez zbędnych komentarzy im wolę opowiadać wszystko wprost. Nie chcę by dowiadywali się czegoś z internetu a nie ode mnie.  
Mam nadzieję, że cieplutko przyjmiecie mojego bloga, będziecie komentować a na wszystkie komentarze postaram się odpowiedzieć. Pozdrawiam wam i buziaki ;)